położenie (nie wiem czhy bardziej tran s fer czy tranzyt) wieje, nadupca zimnem
rozgardiasz, moja babcia mówiła „cigareticzka” mówiła też „nic tylko wziąć się pod boki”
stoisz sobie na wyborze prawo lewo przód tył czekaj co (delikatne)
stoisz sobie na wybrzeżu jak na swoim
nie wiem jak by to powiedzieć w najprostrzy sposób (drgania przez materiał)
mam ich wszystkich w środku, całą karawelę
albo : oni mają mnie na zewnątrz,
naprawdę bardzo wielu piratów, na różnych głębokościach
mogliby mieszkac wszędzie pytanie czy to dobrze
na zewnątrz mam taki spory pokój, podłużny, dwa zakręty kuchnię i śmierdzącą łaznienkę (woda z kranu nie jest zdatna do picia)
oni po nim chodzą w czarnych skórzanych płaszczach i okularach przeciwsłonecznych
w dłoniach mają maleńkie skanery, poszczególni zawodnicy tworzą drużyny i transferują sie między sobą,
paluchy poobgryzane do krwi
ostre noże i ból brzucha
ciało reaguje mimiwolnie
heja, właśnie zmieniłam kolor
(siedzę na liściu, jest zielony…)
przypomniało mi się, znałam jednego hackera, to był lablador, wołaliśmy go hakuś
Obraz: Paweł Zięba