Przyzwyczajona do dwoistej natury zjawisk, obarczona zakodowaną w języku dwubiegunowością pojęć dzieli zawsze na pół – za każdym razem znajduje uzasadniające przeciwstawności. Odwrotnie przyroda, która rozpoznaje płynność, ciągłość i przemianę. Matematyczny podział na odcinki jest jej obcy, bo początek i koniec rozumie jako długotrwały proces, a nie jako precyzyjne wyznaczone punkty na osi.
W 1650 roku umiera Rene Descartes zostawiając ją z dylematem psychofizycznym.
Rzecz rozciągła (res extensa) i rzecz myśląca (res cogitans) – duch i materia. Odrzucenie paralelizmu psychofizycznego, zakładającego brak wzajemnych odziaływań ciała i świadomości (przy dostrzeżeniu jednak korelacji pomiędzy zdarzeniami psychicznymi i fizycznymi).
Tak oto umysł – element konstytuujący istotę człowieczeństwa, przyjmuje ukradkiem wcielenie masochistycznego demona, odpowiadającego za emocjonalne cierpienia gatunku. Rozczepiono język. 1. “emocjonalny” a na drugim biegunie “fizykalny” lub synonimy: 2. ”niematerialny” (materialny), 15. “wewnętrzny” (zewnętrzny), 80. “psychiczny” (fizyczny), 1240. “umysłowy” (cielesny). Myśl też jest już trwale rozdzielona. To pułapka, z której nie ma ucieczki – język prowokuje uproszczenia i odmawia złożoności.
Mózg lubi uproszczenia: heurystyka dostępności to kierowanie się przy ocenie zasobami wiedzy, przesłankami, które są najłatwiej dostępne bagatelizując tym samym pulę danych mniej przystępną. Poza tendencyjnością pozostaje problem ignorowania proporcji podstawowej (base rate), który jest przyczyną błędów w szacowaniu prawdopodobieństwa. Dalej: heurystyka reprezentatywności, heurystyka zakotwiczenia i dostosowywania a na końcu heurystyka dualizmu – przeszkoda poznawcza, która podpowiada podział na dwie kategorie, przez które trudniej dostrzec to co pomiędzy i na nowo scalić cały niepotrzebnie pocięty obraz.
Po pierwsze więc błąd poznawczy po drugie – co ważniejsze i bardziej bolesne – etyka. Dualistyczne postrzegania świata oddziałuje na systemy kategorii ocen: pożądany jest jeden z biegunów a potępiany przeciwny. Często występuje nawet całkowitym brak zgody na istnienie – nieuchronne – tego drugiego. To zawsze prowadzi do konfliktu. Jeden jest właściwy drugi niechciany: “dobry” – “zły”. “Zły” nie powinien istnieć, zdarzać się, trwać. Tak jak “słaby”, “brzydki”, “ułomny”, “biedny”, “stary”, “nieszczęśliwy”, “głupi”. Czy to bezsensowna negacja zasadności ewolucyjnego przymusu dążenia do doskonałości? Nie, to konieczność rozważenie zintensyfikowanego przez dualizmy problemu z brakiem akceptacji nieuniknionego. Sprzeciw wobec istnienia jakiegokolwiek pierwiastka zła jest szlachetny i krzywdzący. Rzeczywistość jest wypełniona negatywnymi sądami. Niezgoda na nie prowadzi do dysonansu – są bowiem konsekwencją procesów naturalnych, nieuchronnych a często bezwarunkowych i nieświadomych.
Sądziła, że zamknięty w ciele człowiek nie rozpatruje bycia jako struktury otwartej, bo ogranicza go forma. Sądziła że wszystkie przedmioty, które stworzył są lustrem jego umysłu – że jest zegarem, miarą i wagą, aparatem i taśmą nagraniową, że wszystko jest częścią wyjętą z niego, wyjętą z jego głowy – może przejrzeć się w każdej ludzkiej rzeczy bo w każdej z nich jest zawarta część struktury jego myśli. Myślała że dlatego dzieli, rozkraja wszystko na pół, jednak ptaki i sarny też zamknięte w ciałach zdają się nie być tak wewnętrznie poćwiartowane a harmonia i jedność nie jest jak w jej przypadku czymś czego muszą poszukiwać. Ludzki umysł to jednocześnie wyróżnienie i przekleństwo. Dualizm jest sprawcą jednej z największych niedoli, która wikła się od zarania dziejów w walkę ze złem, z drugim biegunem, który nie przestanie istnieć. To prowadzi do sadystycznego karania siebie, innych – każdego dnia, w każdej godzinie. Ale w takim razie człowiek musi być szlachetny skoro całe jego życie to cierpienie z powodu nieosiągalności idei dobra. Jest więc męczennikiem w imię najwyższej cnoty. Nie zasługuje na śmiech i politowanie. Poćwiartował co prawda siebie i świat na kawałki, których nie potrafi jeszcze na powrót scalić, ale rozrywającemu swoje wnętrzności należy się współczucie.
Jeszcze nie rozumie ciągłości, całości, pełni i przejścia. Rozumie koniec, kształt, formę i granicę. Nie rozumie nieskończoności i nieistnienia początku. Rozumie dychotomię, sprzeczność i przeciwstawność. Tak konstruuje i tak cierpi.
Obraz: Karol Gawroński